Jak nauczyć dziecko sprzątać zabawki? Skuteczne porady pedagoga.
2019-09-26
Dlaczego dzieci nie lubią sprzątać zabawek? Sprawa jest prosta i skomplikowana zarazem. Nie lubią, bo sprzątnie zabawek oznacza przerwanie zabawy. A dzieci najbardziej na świecie lubią (i potrzebują) właśnie tej aktywności. Zabawy.
Niewiele dzieci (i dorosłych zresztą też) lubi rezygnować z przyjemniej czynności, a zabawa do takich właśnie należy. Ot i cała prawda.
Prawda jest taka, że do przerwania zabawy do posprzątania, droga wciąż jest dość daleka. Chciałabym jednak, żeby było jasne, dlaczego dzieci nie lubią ich sprzątać, inaczej mówiąc, nie lubią odkładać zabawek. My to nazywamy sprzątaniem. Dla dzieci to konieczność rozstania się z przyjemną sytuacją.
Dlaczego dzieci nie lubią sprzątać zabawek? Nie dlatego, że są leniwe, że rodzice źle wychowali, czy że wyrosną na bałaganiarzy. Nie lubią, bo chcą się dalej bawić.
Warto wziąć pod uwagę jedną prostą informację. Dla małego dziecka (mniej więcej do drugiego roku życia), wszystko jest zabawą. Siedzenie z mamą na dywanie i układnie klocków to zabawa. Wiadomo! Dorosły też tak to postrzega.
Jednak, gdy dziecko na spacerze ucieka ile sił w nogach, czasem wprost pod koła samochodu, bo nie zna jeszcze zagrożeń świata zewnętrznego, to już dorosłemu zabawy się odechciewa. Dla malucha jednak ona wciąż trwa. Ja uciekam, rodzice mnie gonią, fajna zabawa. Jutro też im ucieknę.
Im szybciej dorosły zrozumie, że dla takiego malucha uciekanie, plucie, powtarzanie czynności w nieskończoność, kąpiel, lizanie podłogi czy rzucanie zabawką, wszystko jest zabawa, tym lepiej dla rodzinnej komunikacji.
Może się to wydawać zadziwiające, nawet absurdalne, ale jak się chwilę zastanowimy nad konkretnymi sytuacjami w trakcie dnia, szybko dojdziemy do wniosku, że wszystko jest zabawą.
Wyobraźmy sobie przykładową sytuację. Dziecko uderza łyżką o stół. Rozchodzi się ciekawy dźwięk. Jednak po czasie, staje się męczący. Rodzic mówi: „Przestań”, a dziecko dalej uderza. Zabawa nadal trwa, choć nieco zmieniły się reguły. Teraz ja uderzam łyżką o stół, a mama mówi „Przestań”. Ja uderzam znowu, mama znowu mówi przestań. Ile razy muszę uderzyć, żeby znowu powiedziała przestań?
Jeśli na drugi dzień, po takiej właśnie zabawie, dziecko zacznie uderzać łyżką o stół, pewnie dojdziesz do wniosku, że żadne tłumaczenia nie pomogły. Dla rodzica to brak chęci współpracy, niegrzeczne zachowanie (przecież mówiłam tyle razy) lub akt złej woli. Dla dziecka to zabawa w „uderzam-przestań”.
Naucz kończyć zabawę
Takich zabaw można naliczyć bardzo wiele w ciągu dnia. Jedną z nich jest moment, w którym rodzic mówi posprzątaj zabawki, a dziecko mówi „Nie” albo dziecko udaje, że nie słyszy, albo ucieka z konkretną zabawką.
Jasne, że czasem ta zabawa kończy się płaczem. Wtedy już nie jest zabawnie dla żadnej ze stron. Jednak przerwanie zabawy ma o wiele więcej sensu niż codzienne ganianie dziecka, które na hasło: Posprzątaj zabawki, zaczyna uciekać z nimi po całym domu.
Odrobinę pomocne w zakończeniu zabawy będą poniższe informacje:
• Po pierwsze, informacja, że za chwilę (konkretnie np. Po bajce, jak skończysz budować wieżę), zbieramy zabawki.
• Po drugie, że rodzic dziecku w tym pomoże.
• Po trzecie, ważne jest hasło: Koniec zabawy. Dziecko musi wiedzieć, że to jest koniec zabawy, a nie zmiana reguł na kolejną pot tytułem: Ja nie sprzątam, teraz uciekam.
• Po czwarte, jak już padnie hasło: Koniec zabawy. Sprzątamy zabawki, faktycznie się za to zabierzmy. Być może trzeba będzie uspokoić płaczące dziecko. Ma pełne prawo okazać złość z powodu zakończenia zabawy. Jednak to decyzja rodzica, nie dziecka. W przeciwnym razie, zabawa nigdy się nie zakończy, zabawki nie zostaną sprzątnięte.
Maluch w końcu się nauczy, że sprzątanie zabawek, oznacza koniec danej zabawy. Dla dzieci taki wyraźny początek (wyjmujemy zabawki) i koniec czynności (chowamy zabawki), jest ważnym sygnałem pomagającym zrozumieć rzeczywistość.
Nie chcę się z tym rozstawać!
Niechęć do sprzątania zabawek ma jeszcze jedno podłoże. Od początku uczymy dzieci, że zabawki to te przedmioty, którymi może się bawić. Bardziej niż np. pilotem, telefonem czy patelnią.
Maluch szybko przyzwyczaja się do tego, że zabawki są jego, że są dostępne. Każda próba pożegnania się z nimi, jest powodem do NIE. Zwłaszcza, że małe dziecko kompletnie nie rozumie, co mamy na myśli tłumacząc, że jutro się nimi pobawisz. Nawet starsze dziecko, rozumiejące, że „jutro” następuje po nocy, odczuwa boleśnie konieczność rozstania się z zabawkami.
Dlatego dzieci tak często odmawiają współpracy? Co można zrobić w tej sytuacji? Oczywiście zamienić sprzątanie zabawek na zabawę. Wtedy jest spora szansa, że akcja „sprzątanie” się powiedzie. Poniżej kilka porad, które pomogą nauczyć dziecko sprzątać zabawki.
Autor: Anna Jankowska
Nazywam się Anna Jankowska, jestem pedagożką, autorką książek dla rodziców, nauczycieli i dzieci. Prowadzę blog TylkoDlaMam.pl gdzie dużo mówię o wychowaniu wspierającym i aktywnym czytaniu. Na te dwa tematy nagrywam też podcasty.
Niewiele dzieci (i dorosłych zresztą też) lubi rezygnować z przyjemniej czynności, a zabawa do takich właśnie należy. Ot i cała prawda.
Prawda jest taka, że do przerwania zabawy do posprzątania, droga wciąż jest dość daleka. Chciałabym jednak, żeby było jasne, dlaczego dzieci nie lubią ich sprzątać, inaczej mówiąc, nie lubią odkładać zabawek. My to nazywamy sprzątaniem. Dla dzieci to konieczność rozstania się z przyjemną sytuacją.
Dlaczego dzieci nie lubią sprzątać zabawek? Nie dlatego, że są leniwe, że rodzice źle wychowali, czy że wyrosną na bałaganiarzy. Nie lubią, bo chcą się dalej bawić.
Wszystko jest zabawą i wszystko jest zabawką
Co ważne, trochę inaczej przerywanie zabawy postrzega dwulatek (o roczniaku nawet nie wspominam), a inaczej starsze dziecko.Warto wziąć pod uwagę jedną prostą informację. Dla małego dziecka (mniej więcej do drugiego roku życia), wszystko jest zabawą. Siedzenie z mamą na dywanie i układnie klocków to zabawa. Wiadomo! Dorosły też tak to postrzega.
Jednak, gdy dziecko na spacerze ucieka ile sił w nogach, czasem wprost pod koła samochodu, bo nie zna jeszcze zagrożeń świata zewnętrznego, to już dorosłemu zabawy się odechciewa. Dla malucha jednak ona wciąż trwa. Ja uciekam, rodzice mnie gonią, fajna zabawa. Jutro też im ucieknę.
Im szybciej dorosły zrozumie, że dla takiego malucha uciekanie, plucie, powtarzanie czynności w nieskończoność, kąpiel, lizanie podłogi czy rzucanie zabawką, wszystko jest zabawa, tym lepiej dla rodzinnej komunikacji.
Jutro też się pobawimy!
Zabawa dla malucha jest po prosu poznawaniem świata. Reguły zabawy są jasne, bawimy się wszędzie i wszystkim. Sprawdzamy, badamy, smakujemy, rzucamy, krzyczymy, uciekamy.Może się to wydawać zadziwiające, nawet absurdalne, ale jak się chwilę zastanowimy nad konkretnymi sytuacjami w trakcie dnia, szybko dojdziemy do wniosku, że wszystko jest zabawą.
Wyobraźmy sobie przykładową sytuację. Dziecko uderza łyżką o stół. Rozchodzi się ciekawy dźwięk. Jednak po czasie, staje się męczący. Rodzic mówi: „Przestań”, a dziecko dalej uderza. Zabawa nadal trwa, choć nieco zmieniły się reguły. Teraz ja uderzam łyżką o stół, a mama mówi „Przestań”. Ja uderzam znowu, mama znowu mówi przestań. Ile razy muszę uderzyć, żeby znowu powiedziała przestań?
Jeśli na drugi dzień, po takiej właśnie zabawie, dziecko zacznie uderzać łyżką o stół, pewnie dojdziesz do wniosku, że żadne tłumaczenia nie pomogły. Dla rodzica to brak chęci współpracy, niegrzeczne zachowanie (przecież mówiłam tyle razy) lub akt złej woli. Dla dziecka to zabawa w „uderzam-przestań”.
Naucz kończyć zabawę
Takich zabaw można naliczyć bardzo wiele w ciągu dnia. Jedną z nich jest moment, w którym rodzic mówi posprzątaj zabawki, a dziecko mówi „Nie” albo dziecko udaje, że nie słyszy, albo ucieka z konkretną zabawką.
Jasne, że czasem ta zabawa kończy się płaczem. Wtedy już nie jest zabawnie dla żadnej ze stron. Jednak przerwanie zabawy ma o wiele więcej sensu niż codzienne ganianie dziecka, które na hasło: Posprzątaj zabawki, zaczyna uciekać z nimi po całym domu.
Odrobinę pomocne w zakończeniu zabawy będą poniższe informacje:
• Po pierwsze, informacja, że za chwilę (konkretnie np. Po bajce, jak skończysz budować wieżę), zbieramy zabawki.
• Po drugie, że rodzic dziecku w tym pomoże.
• Po trzecie, ważne jest hasło: Koniec zabawy. Dziecko musi wiedzieć, że to jest koniec zabawy, a nie zmiana reguł na kolejną pot tytułem: Ja nie sprzątam, teraz uciekam.
• Po czwarte, jak już padnie hasło: Koniec zabawy. Sprzątamy zabawki, faktycznie się za to zabierzmy. Być może trzeba będzie uspokoić płaczące dziecko. Ma pełne prawo okazać złość z powodu zakończenia zabawy. Jednak to decyzja rodzica, nie dziecka. W przeciwnym razie, zabawa nigdy się nie zakończy, zabawki nie zostaną sprzątnięte.
Maluch w końcu się nauczy, że sprzątanie zabawek, oznacza koniec danej zabawy. Dla dzieci taki wyraźny początek (wyjmujemy zabawki) i koniec czynności (chowamy zabawki), jest ważnym sygnałem pomagającym zrozumieć rzeczywistość.
Nie chcę się z tym rozstawać!
Niechęć do sprzątania zabawek ma jeszcze jedno podłoże. Od początku uczymy dzieci, że zabawki to te przedmioty, którymi może się bawić. Bardziej niż np. pilotem, telefonem czy patelnią.
Maluch szybko przyzwyczaja się do tego, że zabawki są jego, że są dostępne. Każda próba pożegnania się z nimi, jest powodem do NIE. Zwłaszcza, że małe dziecko kompletnie nie rozumie, co mamy na myśli tłumacząc, że jutro się nimi pobawisz. Nawet starsze dziecko, rozumiejące, że „jutro” następuje po nocy, odczuwa boleśnie konieczność rozstania się z zabawkami.
Dlatego dzieci tak często odmawiają współpracy? Co można zrobić w tej sytuacji? Oczywiście zamienić sprzątanie zabawek na zabawę. Wtedy jest spora szansa, że akcja „sprzątanie” się powiedzie. Poniżej kilka porad, które pomogą nauczyć dziecko sprzątać zabawki.
- Zamień sprzątanie w zabawę
Zabaw angażujących do sprzątania jest cała masa. Nie muszą być bardzo wymyślne, mogą natomiast być przemyślane. Żeby oprócz porządkowania w spokojnej atmosferze, były też np. ćwiczeniem w nazywaniu kolorów (Pozbieraj wszystkie zielone resoraki), liczeniem (Ile już wrzuciłeś klocków do wiaderka?), trenowaniem skupienia (Widzisz gdzieś piłkę w niebieskie kropki?).
- Dokładnie określ miejsce
To ważne, żeby dziecko od samego początku wiedziało, w którym miejscu domu, jest miejsce danej zabawki lub innego przedmiotu. Tak, jak oczywiste jest, że samochód trzymamy w garażu, a sztućce w kuchni, tak samo jasne powinno być dla dziecka, że zabawki mają swoje miejsce.
- Nazywaj czynności
Bardzo pomocne przy nauce, gdzie co powinno leżeć, jest mówienie głośno, co się robi, nazywanie czynności, tych najprostszych, bez skomplikowanych opisów np. Drewniane klocki układamy w zielonym pudełku. Tam jest ich miejsce. Miś mieszka na półce obok książek. Posadź go tam proszę. Tymi prostymi informacjami, pomagamy dziecku skoncentrować uwagę na przestrzeni, w której spędza wiele czasu każdego dnia. O ile zazwyczaj maluchy nie mają problemu z przyniesieniem konkretnej zabawki, tak już z odłożeniem na miejsce, owszem, o wiele częściej. Im więcej takich zabaw w układanie z opisywaniem, tym szybciej dziecko zapamięta, gdzie co leży.
- Skłaniaj do kojarzenia
Czasami zachętą do odkładania na miejsce jest zabawa w zapominanie. Można wtedy głośno się zastanawiać: Gdzie zazwyczaj odkładamy klocki? Na regał z książkami? Można też położyć kilka klocków na regale z książkami i zachęcić dziecko do sprawdzenia, czy faktycznie tam jest ich miejsce. Takie urozmaicenie oczywiście warto wprowadzać, jak już dziecko zapamięta, gdzie co powinno leżeć.
- Wygoń nudę
Bardzo często dzieci, zwłaszcza starsze, nie chcą sprzątać, bo uważają tę czynność za nudną. Nie dość, że wiąże się z zakończeniem zabawy, że najpewniej nie same wpadły na ten pomysł (więc jest jakiś rodzaj przymusu), to jeszcze ta nuda.
Warto wspólnie ustalić, co mogłoby sprawić, że sprzątanie nie będzie takie nudne. Od razu uprzedzę, że kiepskim pomysłem jest sprzątanie przy włączonym telewizorze (do walki z nudą). O wiele szybciej pójdzie cała akcja, gdy dziecko nie będzie miało tego rodzaju rozpraszacza.
Dobrym pomysłem jest coś do słuchania. Może to być ulubiona muzyka dziecka, może też być audiobook lub inne słuchowisko, które zaciekawia, jednocześnie nie angażuje zmysłu wzroku, co pozwala skupić się na konkretnych czynnościach.
- Pokaż korzyści
Starszym dzieciom warto też po prostu wyjaśnić, jakie są korzyści ze sprzątania pokoju. Nie mówię o nastolatkach, które tego swojego bałaganu potrzebują do pokazania reszcie świata, że to ich miejsce na ziemi i nikt nie powinien się wtrącać. Jasne, że to generuje konflikty, jednak ten nastolatkowy czas ma swoje prawa. Gdzie, jak nie właśnie w domu, we własnym pokoju, dzieci mają ćwiczyć stawianie granic?
Młodszym dzieciom, warto podać kilka konkretów np. W posprzątanym pokoju łatwiej znaleźć ulubione zabawki. Jak będę wieczorem zerkać do ciebie, czy śpisz, nie potknę się o misia.
Starszych może przekonać informacja, że na posprzątanym biurku szybciej odrabia się lekcje. Łatwo wszystko znaleźć i nic nie rozprasza.
- Wyjaśnij szczegóły
Jednak w przypadku młodszych dzieci, sprawa często rozbija się także o brak komunikacji. Rodzice często zostawiają pociechę z informacją: Posprzątaj pokój, co dla dziecka jest dość enigmatycznym sygnałem. Co to właściwie znaczy, tak dokładnie?
Dla rodzica może to oznaczać pościelenie, poukładanie książek na regałach, zabawek w odpowiednich miejscach. Jednak, jeśli nie wypowiemy tego na głos, nici z porozumienia. Dla dziecka posprzątanie pokoju może oznaczać coś kompletnie innego. Może to być upchnięcie zabawek pod łóżkiem. Nie widać, znaczy, że posprzątane.
Dlatego warto poświęcić chwilę na ustalenie, co konkretnie oznacza to ogólne hasło. Sprzątanie zabawek nie oznacza upchnięcia w jeden kąt, a posegregowanie, odłożenie każdej na swoje miejsce. Tu właśnie przydają procentują te wszystkie momenty, które poświęciliśmy na zabawy uczące zapamiętywania, gdzie co ma swoje miejsce w domu.
Nie poddawaj się - sprzątanie zabawek może być fajne!
Jak widać, sprzątania można uczyć (przez zabawę) od samego początku. Wiedza na temat tego, jak dziecko postrzega samą zabawę i dlaczego sprzątanie bywa nudnym obowiązkiem, może pomóc tak wyjaśnić sprawy, żeby każdy wiedział, że sprzątanie i dbanie o przestrzeń, w której żyjemy, po prostu się opłaca.Autor: Anna Jankowska
Nazywam się Anna Jankowska, jestem pedagożką, autorką książek dla rodziców, nauczycieli i dzieci. Prowadzę blog TylkoDlaMam.pl gdzie dużo mówię o wychowaniu wspierającym i aktywnym czytaniu. Na te dwa tematy nagrywam też podcasty.
Pokaż więcej wpisów z
Wrzesień 2019
Podziel się swoim komentarzem z innymi